Ten kolor ścian pachnący dymem. Kolor nieba w tym momencie doby kiedy dzień zdążył się już skończyć, a
noc nie zdążyła jeszcze rozwinąć nad miastem swojego płaszcza. Przydymiony
błękit ostatnim razem smakował strasznie słodkim drinkiem Orgasm. Rozlał się po
organizmie tworząc chmury przesłaniające trzeźwość umysłu. Już wtedy doskonale
zdawałeś sobie sprawę, ale nie chciałeś sobie tego uświadomić.
czwartek, 18 września 2014
wtorek, 16 września 2014
niedziela, 14 września 2014
fragmenty jakiegoś dawnego sierpnia
Listen:
And see:
Bezkresne pola żółte i suche od sierpniowego słońca, usłane niezebranymi jeszcze plonami. Drzewa, domki i wszystko inne – przesuwają się jakby z różną siłą, trochę po okręgu, pociągały je niewidzialne sznurki. Zaraz, zdaje się, zobaczę twarz dziecka pochyloną nad tym miniaturowym światem poukładanym przez malutkie rączki na żółtym dywanie. Albo twarz boga lub anioła, który poukładał domki i drzewa i wszystko inne na pożółkłej słońcem ziemi. Niebo jest szare i indygo, atramentowe i mleczne, pełne oczekiwania i niepokoju. Docieram do następnego miasta, zmienia się układ wciąż tych samych elementów. Twarzy dalej nie ma.
(fragment stary, bo z 11.08.2012)
Subskrybuj:
Posty (Atom)