niedziela, 14 września 2014

fragmenty jakiegoś dawnego sierpnia




Listen:


And see:



                        Bezkresne pola żółte i suche od sierpniowego słońca, usłane niezebranymi jeszcze plonami. Drzewa, domki i wszystko inne – przesuwają się jakby z różną siłą, trochę po okręgu, pociągały je niewidzialne sznurki. Zaraz, zdaje się, zobaczę twarz dziecka pochyloną nad tym miniaturowym światem poukładanym przez malutkie rączki na żółtym dywanie. Albo twarz boga lub anioła, który poukładał domki i drzewa i wszystko inne na pożółkłej słońcem ziemi. Niebo jest szare i indygo, atramentowe i mleczne, pełne oczekiwania i niepokoju. Docieram do następnego miasta, zmienia się układ wciąż tych samych elementów. Twarzy dalej nie ma.



(fragment stary, bo z 11.08.2012)


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz